Własne centrum ogrodnicze to było dla mnie spełnienie marzeń. Jednak nie zawsze tak było. Moi rodzice nie interesowali się swoim ogródkiem. Mieliśmy po prostu zadbany trawnik, żywopłot i kilka kwiatków w rabatkach, nic specjalnego. Nie podobało mi się to. Mi się wtedy marzyły drzewka owocowe, żebym mogła zrywać i zjadać jabłka prosto z drzewa.
Centrum ogrodnicze – sprzedawanie a hodowanie
Jednak rodzice nie byli tym zainteresowali. Sama chodziłam na pobliską łąkę i zbierałam pole kwiatki do wazonu. Namówiłam też rodziców na kilka siatkówka doniczkowych i się nimi zajmowałam. Inaczej szybko by uschły. Często odwiedzałam pobliski sklep ogrodniczy w Białymstoku, żeby popatrzeć na roślinki i wybrać takie które nadawały by się do naszego domu. Wtedy pomyślałam o tym, że może w przyszłości otworzę własne centrum ogrodnicze i sama będę sprzedawać takie roślinki. Jednak do tego była jeszcze długa droga i dużo czasu upłynęło, zanim na chłodno mogłam to przeanalizować i faktycznie uznałam, że to dobry pomysł biznesowy. W końcu jest tez szkółka drzew i krzewów, farby zajmujące się warzywami sprzedawanymi na nasiona, bulwy i flance. Wyboru było pod dostatkiem. Jednak uznałam, ze szkółka krzewów ozdobnych to nie do końca dla mnie, nie chciałam hodować roślin, a je sprzedawać. Wolę doradzać innym co powinni kupić, to daje mi dużo satysfakcji.
W końcu moje własne centrum ogrodnicze zagościło na mapie w Białymstoku. Wszystko to przyszło mi z dużym trudne, ale warto było się przemęczyć dla tego momentu. Teraz mam własny biznes o jakim marzyłam i klienci są zadowoleni z moich usług. Mam nadzieję, że już zawsze tak będzie.